Pożegnanie z Inkwizycją

Pomimo faktu, że od premiery Intruza minęło już trochę czasu to ja jednak do dziś nie napisałem swojego podsumowania Inkwizycji, a jest o czym pisać! Czy było warto? Co się zmieniło przez ten rok i jakie mam oczekiwania wobec kolejnej części. O tym wszystkim chcę po trochu wspomnieć w tym artykule.

Dragon Age Inkwizycja miała być rewolucją w serii. Po tym jak Początek powstał kilka ładnych lat dostaliśmy dwójkę robioną w pośpiechu. Być może trzecia część serii nie powstała równie długo, jak część pierwsza, ale wystarczająco, żeby uniknąć krytycznych wad dwójki. Przyznam szczerze, że świeżo po premierze, kiedy w końcu udało mi się grę uruchomić, cieszyłem się jak dziecko, problem tkwi tylko w tym, że obecnie tej radości nie podzielam.

Pisząc recenzję nie chciałem wystawiać oceny gry. Nie dlatego, że się grą rozczarowałem, a z wręcz przeciwnie. Dziś jednak nie dostrzegam magii, a widzę coraz więcej głupotek, jakie zaserwowało nam BioWare. Być może ciągle mówimy o produkcie możliwie solidnym, ale z pewnością nie przynoszącym mi takiej przyjemności jak Początek czy część druga.

Miałem również sposobność przyjrzeć się wszystkim fabularnym DLC-kom. Zdecydowanie nie są żadnym dziełem sztuki, nie wybijają się ponadto, co dostaliśmy w poprzednich grach od Kanadyjczyków. Z drugiej strony, nikomu ich nie będę na siłę odradzał. Jak wiadomo, najważniejszym DLC jest Intruz, będący swoistym podsumowaniem całej gry. Nie można nawet po nim grać dalej, więc przed zagraniem dokończcie wszystko to, co zaczęliście, później nie będzie okazji. Jednak, jest w tym wszystkim coś szczególnego. Coś, co mam nadzieję BioWare dobrze rozegra. Czyli pierwsze wskazówki odnośnie kolejnej części. Nie ukrywam, że sugestie pozostawione przez Intruza mnie w jakiś sposób intrygują, i już dziś chciałbym wiedzieć czy to wszystko to forma zabawy twórców, czy już celowe budowanie hype'u na nową część. Chcąc pozostawić ten tekst możliwie bez spoilerów, nie będę pisał konkretów, ale mam nadzieję, że kolejna część nie zostanie sponiewierana.

W podsumowaniu dotychczasowych dokonań w związku z Inkwizycją, nie mogę nie wspomnieć o aplikacji Keep. Kiedy pisałem o niej wcześniej, ciągle była w fazie testów, lubiła się popsuć, czegoś nie zapisać, a co najważniejsze, nie miała części funkcji. Dziś aplikacja wydaje mi się jest już kompletna. Pieczołowicie próbuje być naszym prywatnym przyczółkiem związanym z serią Dragon Age. Pojawiły się wybory z Inkwizycji i DLC, zbiera informacje o naszych osiągnięciach i posiadanych dodatkach, a nawet pozwala czytać zakupione komiksy wydawnictwa Dark Horse, oczywiście tylko te z Dragon Age'a. W czym jednak tkwi haczyk? Że dostajemy nieuporządkowaną półkę, mimo że sprzątaliśmy ją od setek godzin. Synchronizacja po prostu nie działa. Część rzeczy, owszem, zostanie wykrytych, natomiast to, co się nie pojawi od razu, no cóż, nie pojawi się już chyba nigdy. No, chyba że ręcznie dodamy, o ile dana rzecz ma taką opcję. Wszelakie przyszłe poprawki w Keep prawdopodobnie będą już szły w kierunku kolejnego dużego Dragon Age'a. A, że zostało dodane chyba wszystko co powinno być z każdej dotychczasowej części, to cóż, staram się być optymistą, że pewne funkcje się pojawią albo zostaną naprawione.

Jak to więc jest? Z jednej strony czuję zawód po Inkwizycji, z drugiej strony część ta dała mi trochę nadziei, że kolejny Dragon Age będzie taki, na jakiego czekam. Keep, pomimo ciągłych problemów z synchronizacją jest w miarę kompletny, więc kto wie, może za jakiś czas aplikacja będzie taka na jaką czekam. W międzyczasie pozostaje nam czekać, machina promocyjna nowego Dragon Age'a nie ruszy wcześniej niż po premierze Mass Effect: Andromeda, więc mamy dużo czasu na spekulowanie śledzenie wycieków i analizowanie wskazówek twórców.


Drukuj