Maraton Konkursów - Dlaczego Ty powinieneś/aś należeć do Szarej Straży? - Wyniki

Zakończyliśmy właśnie nasz piąty konkurs. Decyzja nie była łatwa dlatego przygotowaliśmy dodatkowy egzemplarz książki. Nagrody w postaci książek powędrują do Marty Ż. oraz Agnieszki L.. W rozwinięciu znajdziecie prace, które nas urzekły.

Agnieszka L. :

Po świecie rozproszeni, tak samotni choć zrzeszeni.


W pokoju – czuwanie i w nadziei próżnej trwanie,

By wezwanie nie zabrzmiało, by o sobie znać nie dało,

Skazy najstraszliwsze brzemię, co ściągnięte na tę ziemię,

Poprzez magów chciwych zdradę, wciąż zwiastuje nam zagładę.


W wojnie –jedno jest –zwycięstwo, oby wrzało w sercach męstwo,

Niech Im siłę daje bractwo, by odeprzeć w mrok plugastwo,

Zjednoczone przez demona i niech w głębi ziemi skona.

Lecz zwycięstwo smak ma gorzki, gdy pozbawić je beztroski,


W śmierci –ofiara, pokornie złożona. Służba Ich jest wypełniona.


I ja wartę pragnę pełnić i spoglądać w ślepia śmierci,

Kiedy skrzydeł rozłożystych, błysną rzędy łusek krwistych,

I na świat nasz padnie wzrok, co bezkresny zna jedynie mrok.

Bo zdobywcy we mnie krew i nie obcy jest mi zew,

Co do przodu ciągle pcha, co przez życie wciąż mnie gna,

I on nakaże mi wytropić, w sercu boga miecz zatopić,

I nie cofnę się o włos, kiedy przyjdzie zadać cios,

Bo choć gibka jestem niby kot, serce moje jest jak młot.

Żadna myśl mi nie ucieka –umysł mój jak rwąca rzeka,

Której nurt wciąż meandruje, swego celu poszukuje.

Czy mi jakiś cel podsuniesz? Może to mnie zrekrutujesz?

Kto moją twórczą energię w swe szeregi zaprzęgnie?

 

Marta Ż. :

„W wojnie – zwycięstwo
W pokoju – czuwanie
W śmierci – poświęcenie”

Bycie Szarym Strażnikiem mogło oznaczać wiele; przez jednych nazywani niezwykłymi wojownikami, wybawieniem, przez innych – bandą grzeszników i sierot, którym dano szansę odkupić swoje winy, zrobić coś pożytecznego w swoim nędznym życiu. Jedno jest jednak pewne – Szara Straż zawsze była cichym bohaterem Thedas, wybawiającym jego lud przed najczarniejszym złem i niepragnącym za to żadnej zapłaty.

Co prawda nie jestem ani złoczyńcą, który do wyboru ma walkę z pomiotami lub śmierć za grzechy, ani sierotą, która, gdyby nie werbunek, prędzej czy później zmarłaby w jednym z ciemnych, brudnych zaułków miasta, jednak już nie raz zastanawiałam się, jak potoczyłby się mój los, gdybym urodziła się w Thedas. Chciałam wybrać, w którą ze swoich postaci mogłabym się wcielić. Padło właśnie na Szarą Strażniczkę, która uśmierciła Arcydemona podczas Piątej Plagi.

Dobrze, wcale nie muszę od razu być pogromczynią Arcydemonów. Nie zależy mi na wielkiej chwale i ogromnym pomniku w stolicy Fereldenu czy Orlais. Po prostu bycie Szarym Strażnikiem musi być czymś fascynującym. Sam fakt, że przeżyło się dołączenie, czyni strażnika kimś wyjątkowym, już w jakimś stopniu dowodzi jego siły, wytrwałości. Gdybym, jako zwyczajna, zagubiona gdzieś w świecie ciężkich westchnień i nienawistnych spojrzeń w lustro nastolatka, zdołała udowodnić sobie, że stać mnie na coś więcej, że jestem dostatecznie silna, by należeć do legendarnego bractwa, być może bardziej uwierzyłabym w siebie. Spójrzmy prawdzie w oczy – osoby w moim wieku często uciekają od rzeczywistości, zagłębiając się w marzeniach. Ja na przykład potrafię odpłynąć w każdym dosłownie momencie. Od zawsze kochałam fantastykę i zawsze, gdy wyobrażałam sobie siebie w fikcyjnym, magicznym świecie, byłam właśnie taką cichą bohaterką. Trzymając w dłoni miecz, łuk, topór czy parę sztyletów, omiatając ostatnim spojrzeniem pole walki, opuszczałam je, kierując się dalej, zamiast chwały i odznaczeń szukając następnego miejsca, w którym mogłabym pomóc. Stanowiłam swego rodzaju legendę, byłam cieniem pojawiającym się tam, gdzie ludzie tego potrzebowali, jako jedyny cel mając pomoc, uczynienie świata choć trochę lepszym.

I to właśnie jest Szara Straż. To oni zjawiali się, gdy całe narody drżały, nękane przez mroczne pomioty. Tylko oni byli w stanie pomóc, zlikwidować ich zastępy na Głębokich Ścieżkach czy nawet powstrzymać Plagę, która zbierała straszliwe żniwo gdziekolwiek się pojawiała. Strażnicy byli różni i udowadniali, że każdy, bez względu na pochodzenie, może zmienić świat. Jeśli już jesteśmy przy pochodzeniu – kolejną wspaniałą cechą bractwa jest to, że każdemu dawali szansę. Elf, człowiek, krasnolud, może nawet qunari. Fereldenczyk, Orlezjanin, Tevinterczyk. Mag, łotrzyk, wojownik. Szlachcic, mieszczanin, żebrak. Każdy z nich mógł wstać i ruszyć za rekruterem, zaczerpnąć łyk z Kielichu Dołączenia, ostatecznie przywdziać niebiesko-srebrną zbroję z dwoma gryfami na napierśniku i walczyć, walczyć do ostatniego oddechu. Szara Straż jest więc przykładem równości i tolerancyjności, a także niezwykłą okazją na to, by poznać inne rasy i kultury, co na pewno bym wykorzystała, ponieważ ja sama jestem jak najbardziej tolerancyjna, uwielbiam fantastyczne istoty i nie zaprzepaściłabym szansy na to, by je poznać, dowiedzieć się na ich temat czegoś więcej.

Kolejną zaletą Szarej Straży jest możliwość wypełniania swej powinności samemu. Wspominałam już, że chciałabym być tą cichą wojowniczką, nieprawdaż? Kontakt z istotami z całego Thedas to jedno, czarujące wyobrażenie samotnej podróży przez świat to drugie. Za przykłady Szarych Strażników, którzy wędrowali po świecie na własną rękę, można by podać Duncana lub Blackwalla (ten drugi, jak wiadomo, okazał się jedynie podszywać pod takowego, jednak w rozegranej przeze mnie kampanii ostatecznie nim został, powiedzmy więc, że na jedno wychodzi). Oni wiedli żywot w większości samotny, podróżując przed Ferelden i Orlais i szukając nowych rekrutów. Mogłabym robić to samo – brak jednego, stałego domu, wędrówka od miejsca do miejsca, poznając świat i jednocześnie samą siebie – wcale nie stanowiłoby to dla mnie problemu, wręcz przeciwnie, byłoby to spełnieniem moich marzeń. Przy tym cudownie byłoby spotkać na swojej drodze tak barwne postacie jak na przykład Alistair czy Morrigan!

Jeszcze jedna rzecz, która sprawia, że nadawałabym się do Szarej Straży, to wyszkolenie bojowe. No dobrze, żyjemy we współczesności, a ja nie potrafię walczyć mieczem, rzucać sztyletami czy strzelać z łuku, jednak zawsze mnie do tego ciągnęło. Ludzie dookoła mnie interesują się modą, gwiazdami, fotografią, aktorstwem, a ja? Moją pasją jest fantastyka, moim marzeniem bractwo rycerskie, możliwość wzięcia do ręki półtoraka czy łuku, finty, parady, cięcia, parowanie, uniki lub krycie się w cieniu drzew, naciąganie cięciwy, celowanie, wystrzał. Byłabym więc dostatecznie zdeterminowana, by nauczyć się posługiwać bronią i walczyć. Dałabym z siebie wszystko, by tylko stać się wspaniałą strażniczką.

Jest też możliwość niesienia pomocy. Bo przecież właśnie to robią od wieków Szarzy Strażnicy. Sama myśl o tym, że mogę podzielić się chlebem z wychudzonym, małym elfem z obcowiska, umożliwiać krasnoludom wyprawy do kolejnych thaigów, zapewnić karawanie bezpieczeństwo na szlaku opanowanym przez Plagę czy nawet,a albo właśnie przede wszystkim, uratować czyjeś życie, sprawia, że bycie członkinią tego bractwa wydaje się mieć coraz większą wartość. Udowadnia szlachetności serca.

Na zakończenie odnieśmy się jeszcze do motta Szarej Straży, które wspomniałam na samym początku. W wojnie – zwycięstwo. Ilu wojowników nie marzyło niegdyś o zwycięskich bitwach? Może to brzmieć dziecinnie i porywczo, ale owszem, gdybym tylko była w stanie, nie zawahałabym się wziąć udziału w bitwie o zwycięstwo, tak jak zrobiła to moja Strażniczka, Hawke czy Inkwizytorka. W pokoju – czuwanie. Zapewne byłaby to właśnie ta wędrówka przez świat w poszukiwaniu potrzebujących. I ostatecznie W śmierci – poświęcenie. Czy to fikcja, czy rzeczywistość, gdybym miała umierać, wolałabym umrzeć z honorem, oddając życie za kogoś bliskiego lub za bezpieczeństwo innych. Po latach niezłomnej służby, słysząc w końcu Powołanie i zdając sobie sprawę z nadchodzącego kresu dni, każdy Strażnik winien udać się na Głębokie Ścieżki, by tam właśnie poświęcić się swemu przeznaczeniu i zginąć w walce, likwidując przy tym jak największą ilość mrocznych pomiotów, czyli nawet swą śmiercią przysłużyć się światu. To chyba jedna z najgodniejszych śmierci, jaką jestem w stanie sobie wyobrazić.

Podsumowując, bezinteresowna walka byłaby dla mnie najzaszczytniejszym celem. Chciałabym przeżyć przygodę swego życia w tak fantastycznym świecie, jakim jest Thedas. Nie oczekiwałabym nagród ani pieśni na moją cześć, po prostu robiłabym, co do mnie należy. Nie bałabym się spełniać swojego obowiązku w samotności. Mogłabym podróżować, nie mając własnego domu. Chciałabym móc pracować z przeróżnymi istotami, elfami, krasnoludami, magami. Dążyłabym do tego, by być mistrzynią wielu rodzajów broni. Poświęciłabym swoje życie pomocy innym. Udowodniłabym sama sobie, że jestem zdolna do wielkich rzeczy. I wreszcie nie bałabym się umierać w słusznej sprawie. To wszystko sprawia, że byłabym całkiem dobrym materiałem na Szarą Strażniczkę, prawda?


Drukuj